wtorek, 3 maja 2016

Kiera Cass - Syrena



Wydawnictwo Jaguar 




Na początku myślałam, że to będzie książka, w której będzie mnóstwo opisów morskich głębin, będzie ukazane życie pod wodą, a przede wszystkim syreny będą miały ogony.
Niestety tu tego nie ma. Jest za to opowieść o samotności, marzeniach, śmierci, miłości, przyjaźni i tęsknocie. Och i jeszcze jedno! O poświęceniu. Tak, to również jest bardzo ważne. 

Syreny nie mogą się odezwać do nikogo innego tylko do siebie. Jeśli odezwałyby się do kogoś, ich głos mógłby sprawić, że ludzie będą czuć natychmiastową potrzebę utopienia się. Dziewczyny są przez to bardzo samotne. Czasem wolą po prostu umrzeć niż otrzymać ten dar.
Matka Ocean - to znienawidzona"istota", dla której syreny muszą zabijać przez zwabianie do oceanu osoby swoim śpiewem. Jednak okazuje się, że Ona nie jest taka zła. Jest dobra, opiekuńcza i czuła. Ją i Kahlen w końcu połączy szczególna więź. Samą Matkę Ocean dziwi to, że potrafi być taka uczuciowa i litościwa. 

Miałam zrezygnować z tej pozycji na jakiś czas, ale około 150 strony zaczęło się coś dziać i w końcu zrobiło się ciekawie.

Kahlen poznaje Akinliego. Mężczyznę, którego nie da się nie pokochać. Chyba każda kobieta chciałaby mieć takiego troskliwego i kochającego mężczyznę. Syrena ulega temu urokowi, zakochuje się w nim, ale zdaje sobie sprawę, że nie ma dla nich przyszłości. Musi przez 100 lat służyć Matce Ocean. Przy poznaniu chłopaka zostaje jej 19 lat służby. Jedynym uwolnieniem od niej jest śmierć. Nie może zostać z Akinlim, bo syreny się nie starzeją, a nie może mu wyjawić swojej tajemnicy gdyż wtedy on poniósłby śmierć. Matka Ocean nie mogłaby zaryzykować tym, że ktoś się o nich dowie. Co zatem zrobi dziewczyna? Czy da się to w ogóle jakoś rozwiązać aby któreś z nich nie zginęło?
Przekonajcie się sami sięgając po tę powieść. Z czystym sumieniem mogę ją polecić. Kilka razy nawet poruszyła moje kamienne serce. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Mój czytelniczy świat , Blogger