Haasgard to planeta, która skrywa w sobie wiele tajemnic i zagrożeń dla przybyszów. Huragany, gęsta mgła, a czyhające w niej mordercze tarczaki nie przepuszczą okazji aby zaatakować i pozbawić kogoś życia, kończyny albo chociażby palców.
Strażnicy Gildii patrolując i monitorując planetę, aby jej tajemnica nie została ujawniona, codziennie narażają swoje życie.
Jeden strażnik ze wszystkich sił próbuje dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Przez to narusza regulamin i sprowadza na siebie niebezpieczeństwo. Od tego czasu coraz częściej jest narażony na utratę życia i próbuje zrobić wszystko by przetrwać oraz wydostać się z tej okropnej planety.
Niestety to będzie bardzo krótka opinia o tej książce.
Powiem wprost - niezbyt podobała mi się ta powieść. Po opisie i okładce spodziewałam się czegoś ekstra, pełnego przygód. Miałam nadzieję wyruszyć wraz z bohaterem w podróż po obcej planecie i krok po kroku ją odkrywać, a już od samego początku zostałam przytłoczona informacjami. Nie lubię takiego obrotu spraw. Wolę stopniowo poznawać świat bohaterów, a nie męczyć się aby to wszystko zrozumieć i zapamiętać. Nie wspomnę już, że przez to 3 razy czytałam pierwszy rozdział. Właśnie to mnie zniechęciło i przemęczyłam książkę (a to tylko zaledwie 200 stron).
Na okładkę mogę patrzeć non stop. Jest przecudowna. Ktoś idealnie trafił w mój gust.
No ale czekam na Waszą opinię. Może tylko ja jestem taką marudą :D
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz